dariusz@misja-kamerun.pl
„Spotkaliśmy się z Dimitriem w barze tu, na Auberge Blue. Nie mogłem się nacieszyć tym, że znowu go widzę. Wspominaliśmy jak kiedyś mieszkaliśmy razem, jak chodziliśmy do szkoły, spędzaliśmy wieczory, wygłupialiśmy się i dostawaliśmy za to lanie. Ta radość mnie przerosła, kiedy zobaczyłem Marianne i Achille’a idących w moim kierunku. Nie mogłem uwierzyć, że mimo wszystko nadal są pełni troski, martwią się jak o swoje własne dziecko. Nie wiedziałem co i jak mam powiedzieć, jak przeprosić, ale czułem, że tego nie potrzebują. Usłyszałem, że mogę wrócić do domu. Tam jest dla mnie miejsce”, – pełen skupienia i radości, tak jakby cofnął się te 2 lata do tyłu, wspomina powrót do Foyer St. Dominique nasz Wilfried.
Teraz przystojny, potężny, 24-letni chłop, kiedyś urodził się i mieszkał w małej wiosce Mbitom. Ojciec zostawił rodzinę, czym potwierdził swoją przynależność do grona typowych mężczyzn-Kameruńczyków. Matka umarła w 2003 roku. Mieszkając po trochu to tu to tam i czując, że nie ma dla niego miejsca wśród krewnych trafił do sierocińca w Bertoua. Miał 16 lat. „Wszystko było dobrze, z nikim nie miałem problemów, nic z tych rzeczy. Po prostu byłem młody i głupi. Uciekłem…”- mówi. Już po krótkim czasie chciał wrócić. Było to niestety niemożliwe, ponieważ w tym samym momencie sierociniec przeniósł się do Yaounde, a gdzie dokładnie, wstyd mu było się dopytywać. Odwagi wystarczyło tylko na powrót do starego domu. Próbując swych sił w różnych rodzajach pracy najpierw w Bertoua, później Douali postanowił przenieść się do Yaounde. Do szkoły nie chodził. Dorabiając grosze na życie cały czas miał nadzieję, że kiedyś wróci do Foyer.
„Pewnego dnia, – mówi, – natrafiłem na kartę SIM, z której korzystałem mieszkając w Bertoua. Poszedłem ją odblokować. Jako że Dimi był na liście moich kontaktów, otrzymał powiadomienie o tym, że mój numer jest znowu aktywny. Od razu zadzwonił i umówiliśmy się na spotkanie w barze. Powiedział o tym opiekunom: Marianne i Achille’owi. O. Darek był w tym czasie w Polsce. Tak wróciłem.”
Obecnie Willy jest w klasie maturalnej. Po ukończeniu szkoły chce dostać się na studia, aby później móc pracować na statku. Takie marzenie z dzieciństwa. Kontakt z rodziną się urwał po śmierci siostry w zeszłym miesiącu. Mówi, że jego matka była chrześcijanką, nauczyła go nie złościć się na innych i zawsze wybaczać. Dlatego nie ogląda się do tyłu. Co było to było microsoft project free alternative. Teraz chce założyć swoją własną rodzinę i dać swoim dzieciom wszystko, czego sam nie miał. „A jak już będę milionerem, wybuduję taki sam sierociniec!”- śmiejąc się marzy. „Od o. Darka uczę się ojcostwa. Codziennie podczas wspólnej modlitwy dziękuję Bogu za to, że tak się wszystko złożyło, że teraz jestem tu!”.
Jeszcze przez chwilę rozmawiamy o tym, co lubi zjeść i jak spędza wolny czas. O tym, że chce, aby przyszła żona nie była ani wysoka ani niska, ani zbyt gruba czy chuda, i aby go zawsze rozumiała. „Taka ‘medium’, – z uśmiechem kończy.
watch full film 3 Days to Kill online