dariusz@misja-kamerun.pl
Razem z dwoma kumplami stwierdziliśmy, że trzeba jakoś sensownie wykorzystać resztki urlopu, szczególnie, że w Polsce zimno.
Pierwszy pomysł – Afryka. No dobrze i co dalej… Każdy z nas miał już jakieś doświadczenia z tym kontynentem: Egipt, Tunezja, Maroko… No dobrze, ale co to za Afryka. Szybki research no i mamy: Kamerun – Afryka w pigułce. Ale jak się okazało to nie takie łatwe. Najpierw wiza… i tu, jak w całej reszcie naszej podróży, pomógł nam ojciec Dariusz. Później już wszystko odbyło się szybko. Wiza, bilety, szczepienie, pakowanie i nagle jesteśmy 5 tys. km od domu w środku Afryki.
Z lotniska odebrał nas ojciec Dariusz i ugościł u siebie w sierocińcu. Pierwsze wrażenie…woow…nawet przejazd po godzinie 22 uświadomił nam, że sierociniec to oaza luksusu w porównaniu z resztą kraju. Następne dni to szalona i niestety zbyt szybka podróż przez Kamerun (nie cały oczywiście) Yaounde – Bertoua – Garua Boulai – Ngaundere – Park Narodowy Benue – Ngaundere – Yaounde (autobusem, minibusem, moto-taxi, pociągiem). Po powrocie do Yaounde namówiliśmy jeszcze o. Dariusza na wspólną wycieczkę do Kribi, gdzie pokazał nam chyba najlepsze miejsce do wypoczynku na wybrzeżu. A gdzie? To zostanie naszą wspólną tajemnicą.
W Kamerunie byliśmy zbyt krótko, ale i tak byliśmy zafascynowani. Dziękujemy o. Dariuszowi za wszelką okazaną pomoc, Artiomowi i Marcie za towarzystwo, i wszystkim dzieciakom, które uświadomiły nam, że przekazywanie 1% swojego podatku na ten sierociniec to najmniej, co każdy z nas może i powinien zrobić. Nikt tak nie potrafi się bawić, tańczyć i śmiać jak dzieci w Afryce. A dużo czasu na tę zabawę nie mają, bo o. Dariusz stawia na edukację i maluchy dużo się uczą. Mam nadzieję, że wspominają nas równie dobrze jak my ich.
Clash of Clans Online Hack and Cheat